Lęk przed wojną, czyli mechanizm adaptacji w kryzysie
Może to brzmieć dla niektórych niestosowanie, ale z każdym dniem będziemy się adaptować do strasznej sytuacji, jaką jest wojna. Adaptacja nie oznacza, iż dajemy przyzwolenie na obecną sytuację. To ważne, abyśmy zrozumieli, że z adaptacją jest związane przyzwyczajanie się do życia w nowych warunkach, nawet jeśli te warunki są złe. Nasz organizm jest zaprojektowany tak, aby szukać możliwości przetrwania niezależnie od tego, jak to przetrwanie będzie trudne.
Adaptacja u każdego przebiega inaczej. Jedni z nas będą wypełniać codzienne obowiązki podczas trwania wojny, dla innych okaże się to niezmiernie trudne. I nie oznacza to, że ci, którzy przeszli lepszą i szybszą adaptację, mniej przejmują się sytuacją zaatakowanego kraju. Będzie to oznaczać, iż udało im się znaleźć takie techniki (związane z myśleniem, czy działaniem), które pozwalają prowadzić życie w nowych, trudnych warunkach i niejako oswoić strach przed wojną.
Natłok informacji a radzenie sobie z emocjami
Naszym głównym źródłem informacji są media. Widzimy w telewizji straszne obrazy, często wielokrotnie powtarzane, możemy czuć się nawet sparaliżowani obecnymi wydarzeniami. W związku z tym nie możemy skupić się na otaczających obowiązkach, tracą one dla nas jakiekolwiek znaczenie.
Z drugiej strony słyszymy o wielkich sercach naszych rodaków. Wielu z nas decyduje się przyjąć uchodźców do swoich domów. Niektórzy z nas mogą czuć się strasznie z myślą, że nie są gotowi na taką formę pomocy i mieć za złe sobie, że ,,tylko siedzą przed telewizorem i słuchają o ludzkich tragediach”. To jeszcze bardziej powoduje natłok negatywnych emocji i poczucie braku sensu.
Wiele z nas czuje, że musi oglądać wiadomości nie tylko z poczucia moralnego obowiązku, ale także, aby dowiedzieć się, czy istnieje zagrożenie dalszego ataku na Polskę. Część z nas rozważa scenariusze, których nigdy nie braliśmy pod uwagę: od zrobienia zapasów benzyny po wyprowadzenie się z kraju. Panika, strach, ból i wyrzuty sumienia - poddając się tym emocjom, nie zaadaptujemy się do nowej, bardzo trudnej sytuacji. Tymczasem adaptacja jest konieczna, aby działać i pomogać - zarówno sobie, jak i innym.
Od czego zacząć, aby ułatwić sobie adaptację i oswoić lęk?
- Jeśli nie czujemy się na siłach, nie oglądajmy wiadomości. Możemy poprosić bliskich o zrelacjonowanie aktualnych informacji. Jeśli decydujemy się oglądać wiadomości- wyznaczmy sobie na to odpowiedni czas (np. 30 min. rano i wieczorem), kiedy nie wisi nad nami wizja pracy, opieki nad dziećmi czy kwestia wypełniania codziennych obowiązków. Czujemy się przytłoczeni? Możemy pozwolić sobie wyłączyć radio podczas wiadomości w drodze do pracy. Nie oznacza to, że nie przejmujemy się wojną. Oznacza to tyle, że chcemy bezpiecznie dojechać do pracy. Ponadto oglądając wiele wiadomości (szczególnie w Internecie) miejmy świadomość istnienia tzw. fake newsów, czyli fałszywych informacji, które mają za zadanie siać zamęt i popychać nas do irracjonalnych decyzji, popełniania błędów. Pamiętajmy, że w dzisiejszych czasach wojna trwa nie tylko na froncie, ale także jest to wojna polityczna, gospodarcza i tocząca się na innych polach, również tych online.
- Nie czujmy się źle i nie myślmy, że pomagamy za mało. Jeśli znajomi przyjmują rodzinę uchodźców do swojego domu, a my sami zastanawiamy się, czy przelać kilkanaście złotych na fundacje, czy opłacić zaległe rachunki, możemy odczuć dysonans. Tymczasem jest to błędny mechanizm myślenia. Jeśli nasza pomoc dla Ukrainy będzie polegała na modlitwie i na wpłacie symbolicznej złotówki na konto fundacji - jesteśmy wielcy. Myślimy o drugim człowieku, chcemy dla niego dobrze i pomagamy innym na tyle, na ile aktualnie możemy. Starajmy się doceniać małe i duże gesty. Gdyby każdy Polak przelał za siebie tylko przysłowiową złotówkę, mielibyśmy około 38 milionów złotych na pomoc dla Ukrainy. Patrzmy w takich kategoriach na swoją pomoc, a to pozwoli nam uniknąć poczucia winy. Starajmy się szukać balansu i ustalić możliwe do zaakceptowania formy pomocy dla siebie i swojej rodziny. Ponadto pomagajmy świadomie. Kupujmy rzeczy według aktualnych list zapotrzebowań, sprawdzamy wiarygodność organizacji zbierających fundusze, nie podejmujmy pochopnej decyzji o udzieleniu schronienia dla ofiar wojny, nie myśląc o tym, jak to wpłynie na życie naszej rodziny.
- Nie rezygnujmy z dotychczasowego życia. Wiele osób postrzega codzienne sprawy za małostkowe i beznadziejne. Poczynając od rozrywki, kończąc na codziennej pracy czy nauce. Owszem, wojna dotknęła naszego kraju, zapewne bylibyśmy zmuszeni do rezygnacji z dotychczasowego życia. Ale będąc krajem, który jest świadkiem wojny, nie możemy spowodować, aby życie i w naszym kraju zaczęło zamierać. Musimy zrozumieć, że nie ma nic racjonalnego w zrezygnowaniu z dotychczasowego życia. Jeśli nawet chcemy pomagać, również w tym celu będziemy potrzebować pieniędzy. Aby mieć pieniądze, musimy chodzić do pracy. Aby chodzić do pracy, musimy mieć do tego siłę. Aby mieć siłę, musimy dbać o swoje potrzeby fizjologiczne, społeczne etc. Taki, choć bardzo prosty schemat myślenia, jest przykładem myślenia racjonalnego, którego działania szybciej przybliżą nas do celu (np. pomoc uchodźcom) niż myślenie emocjonalne, głównie polegające na działaniem pod presją myśli
Czy lęk i stres przed wojną da się opanować?
Nie ma sensu łudzić się, że stresu nie będzie. Czy to tego związanego aktualnie z wojną, czy tego związanego z naszą codziennością. Warto, abyśmy zrozumieli, iż przeżywanie stresu, strachu jest nieodłącznym elementem naszego życia. Jest to związane z naszą ewolucją. Co innego z przeżywaniem lęków - one nie są nam potrzebne, a co więcej, mogą być prowadzić do zaburzeń lękowych, o których opowiem chwilę później.
Skupmy się na technikach niwelowania stresu. Nie powinniśmy wymagać od nich uniknięcia reakcji na stres. Reakcja stresowa jest nie do ominięcia, nie do zatrzymania i jest to związane z naszą ewolucją. Stres od wieków był po to, aby być naszym zabezpieczeniem, strażnikiem wystąpienia pożądanych reakcji na zagrożenie. Ewolucja nie przewidziała, co dzisiaj będzie odpowiadało za wystąpienie tego zagrożenia (kiedyś drapieżnik, dziś wiadomości w telewizji). Dlatego podsumujmy sobie: strategie radzenia sobie ze stresem nie są po to, aby uniknąć wystąpienia reakcji stresu. Są po to, aby wysyłać organizmowi sygnały, iż zagrożenie mija i nie musi on produkować więcej hormonów stresu (m.in. kortyzolu).
Jeżeli dojdzie to stresogennej sytuacji, nasz organizm wysyła sygnały mobilizujące do produkcji większej ilości kortyzolu (poprzez szybszy oddech, akcję serca etc.). My za pomocą technik niwelowania stresu możemy starać się pokonywać występowanie tych sygnałów (np. poprzez niwelowanie szybszego oddechu), a tym samym produkcja kortyzolu spada, gdyż organizm czując, że oddech się wyrównuje, otrzymuje NOWY sygnał: „ZAGROŻENIE MIJA- mogę produkować mniej kortyzolu”. Warto zatem wypróbować podstawową technikę radzenia sobie ze stresem, jaką jest… spokojny oddech. Ważne, aby treningi wykonywać codziennie, po wystąpieniu czynnika stresowego, albo wtedy, kiedy mamy czas, np. wieczorem.
Oprócz treningu oddechu jest mnóstwo innych technik pozwalających na pracę z naszym ciałem w celu niwelowania negatywnego działania stresu. Warto, abyśmy pamiętali o regularnych spacerach i byciu z naturą i traktowali to jako obowiązek dla naszego zdrowia (zarówno psychicznego, jak i fizycznego). Możemy obniżać stres poprzez akupresurę, jogę, sport czy trening Jacobsona. Wszystko po to, aby starać się odpracować to, co wyrządziły naszego organizmowi hormony stresu w nadmiarze.
Zaburzenia lękowe to także depresja maskowana. Sprawdź, jak rozpoznać tę ostatnią.
Jak oddzielić strach od lęku?
Strach przed wojną (i nie tylko) może być czymś innym od lęku. Możemy się bać wracać w ciemności, stąd zaczniemy iść szybciej albo uciekniemy przed osobą, która wygląda podejrzanie. Strach motywuje nas do działania. Z kolei lęki to często nieadaptacyjne myśli, które mogą skutecznie blokować jakiekolwiek działanie.
Osoby z zaburzeniami lękowymi mają tendencję do zniekształceń poznawczych, takich jak myślenie czarno- białe, katastrofizacja, myślenie tunelowe, uogólnianie. Wszystkie te zniekształcenia mają charakter negatywny. Np. widzimy tylko jedno rozwiązanie z sytuacji - i to zawsze z negatywnymi skutkami. Osoby z zaburzeniami lękowymi powinny najpierw dokładnie dowiedzieć się, do jakich zniekształceń poznawczych się uciekają, a następnie przekształcać je w racjonalne myślenie, oparte na faktach, dowodach i wyrabianiu mechanizmu konfrontacji własnych myśli ze stanem faktycznym. W wielu przypadkach potrzebne jest wsparcie psychologa, który pomoże wykonać taką pracę.
Jeżeli czujemy, że wiele technik samopomocy nie sprawdza się, a nasze funkcjonowanie stale się pogarsza- zgłośmy się do psychologa czy psychoterapeuty. Postarajmy się przy jego wsparciu powoli opanowywać naukę funkcjonowania w trudnej, nowej rzeczywistości.